Cień
Artysty
Kolekcja negatywów, która tworzy obecnie Fotograficzne Archiwum Odnalezione Bolesława Fariona nie jest, niestety, proporcjonalna do informacji, które posiadamy o życiu i działalności artysty.
Wędrując alejkami Starego Cmentarza przy ul. Tadeusza Kościuszki w Lubaczowie, w sektorze A6, na początku rzędu 19, natrafimy na nagrobek Fariona, który został pochowany razem z rodzicami jego żony Heleny (1931–1995): Rozalią (1911–1980) i Władysławem Wiśniewskimi (1907–1946). Poza splotem kolei życiowych fotografa, rodzina Wiśniewskich lub Wiśniowskich jest dla pamięci o Farionie ważna również dlatego, że obok granitowego, współczesnego pomnika, brat Heleny – Ryszard Wiśniowski, mieszkaniec Horyńca-Zdroju, to źródło informacji o jego biografii. Anno Domini 2022 nie żyją już bowiem pierwsza i druga żona artysty, ani żadne najpewniej z jego czwórki dzieci.
fotografowie LubaczowA
Zapamiętani przez współczesnych lubaczowian fotografowie Eugeniusz i Janusz Zającowie (ojciec i syn), założyli swój zakład przy ul. Hotelowej w 1980 r. Jednym z najdłużej działających, powojennych fotografów lubaczowskich był Józef Hadel, który swoją praktykę rozpoczął najpewniej już w latach 40., by następnie założyć zakład na rogu Rynku i ul. Kościuszki. Hadel był z kolei uczniem Adama Tabińskiego, który fotograficznego fachu uczył się już na kilka lat przed I wojną światową we Lwowie, przenosząc się kolejno do Cieszanowa i Lubaczowa i pracując w mieście nad Lubaczówką i Sołotwą aż do swej śmierci w 1960 r. Pan Zenon Jezierski, mieszkaniec Lubaczowa, zachował w pamięci zdjęcia, które wykonywał w 2 poł. lat 40. w atelier Jana Karchuta z Nowej Grobli, mieszczącym się w zaułku za dzisiejszą szkołą muzyczną. W dokumentach archiwum Cechu Rzemiosł Różnych wzmiankowani są tacy fotografowie jak Jan Ziółkowski czy Emil Łański (obaj pod rokiem 1953), w Narolu z kolei, przy ul. Wesołej, swoje atelier, w latach 1952-1961, prowadził Edward Wolanin. Warto zwrócić także uwagę na fotografów, dzięki którym uwiecznieni zostali przedwojenni mieszkańcy Lubaczowa. Byli to m.in. Fuchs i Z. Weiner (ten drugi działający okresowo pod nazwą Lwowskiego Zakładu Fotograficznego „Rembrandt” w Lubaczowie, posiadał także filię zakładu w Horyńcu), Zygmunt Zauwel oraz atelier Artystyczna Fotografia „Janina”. W czasie II wojny światowej i okresowo po wojnie zdjęcia lubaczowian miało wykonywać także małżeństwo o nazwisko Kostewko. Ważne miejsce wśród tego grona zajmuje Bolesław Farion.
Co o nim wiemy?
Znane są lata jego życia i miejsce urodzenia. Fotograf przyszedł na świat w Lubaczowie 21 listopada 1926 r., a zmarł 23 października 1980 r. Był synem Edwarda, a jego matka pochodziła z rodziny Michalskich.
Najpewniej na początku lat 50. został powołany do wojska, a swoją służbę odbył w Szczecinie. Właśnie tam, u zawodowego fotografa, miał terminować przez kilka lat, a po zdobyciu wiedzy i doświadczenia powrócić do rodzinnego miasta. Z archiwum Cechu Rzemiosł Różnych w Lubaczowie dowiadujemy się, że świadectwo czeladnicze w rzemiośle „poligrafia” i specjalności „fotografia” Farion uzyskał w Rzeszowie, 10 grudnia 1952 r. Z nieznanym bliżej wspólnikiem miał założyć swój pierwszy zakład fotograficzny w jednej z kamienic w zachodniej pierzei Rynku, w którym, w jakiś czas później, doszło do pożaru. Spowodowało to zmianę lokalizacji atelier i otwarcie własnej, indywidualnej praktyki na rogu dzisiejszych ulic Adama Mickiewicza i Marszałka Józefa Piłsudskiego, w sąsiedztwie budynku sądu (w ostatnich latach znajdowała się tam kwiaciarnia Magnolia). We wspomnieniach rodzinnych zachowała się informacja, że specjalnie z tej okazji, własnym samochodem, miał przyjechać do Lubaczowa mistrz i nauczyciel Fariona ze Szczecina. Trudno stwierdzić, czy widniejąca w dokumentach data założenia warsztatu – 1956 r. – wiąże się z pierwszym, czy drugim zakładem. Pewnym jest jednak, że latach w latach 50. Farion pracował już jako fotograf i kontynuował swoją praktykę przez co najmniej dwa kolejne dziesięciolecia.
Czas powstania zbioru
Fotografie z tego właśnie okresu – lat 50., 60. i 70. XX w. – tworzą Archiwum Odnalezione, wykonane w samym atelier przy ul. Mickiewicza, a także poza nim: w Lubaczowie, Rudzie Różanieckiej, na polsko-sowieckiej granicy, a także w wielu innych miejscach, które czekają na identyfikację przez pasjonatów historii. Dokładne wydatowanie wykonania zdjęć sprawi z pewnością trudności, ale zagłębienie się w modowe trendy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, tak jeśli chodzi o ubiór, jak i uczesanie, może, w wypadku części czarno-białych obrazów, zawęzić okres poszukiwań do konkretnego dziesięciolecia. Śmiałkom, którzy podejmą się tego wyzwania, przyda się także wiedza z zakresu motoryzacji i maszyn rolniczych.
Liczne „twarze Fariona”, małych i dużych, młodych i starych, mężczyzn i kobiet, z miasta i ze wsi, a także jego cień uwieczniony na wielu fotografiach wykonanych w plenerze, są jedynym śladem po obliczu twórcy Archiwum Odnalezionego. Dotychczas nie udało się odnaleźć żadnej jego fotografii. Nie zachowały się też najpewniej żadne elementy z wyposażenia atelier przy Mickiewicza.
Powojenne przemiany cywilizacyjne, rozwój murowanego budownictwa mieszkalnego, które zastąpiło na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci obiekty drewniane, w dużym stopniu wymazane już, niestety, z krajobrazu Lubaczowa, ma również swój ścisły związek z Bolesławem Farionem. Tak bowiem dom, w którym artysta najpewniej się wychował, na zachód od zbiegu dzisiejszych ulic Unii Lubelskiej i Marii Konopnickiej, jak i dom, w którym zamieszkał z żoną Heleną, niemalże na końcu ulicy Adama Mickiewicza, przy drodze prowadzącej w kierunku Cieszanowa, były wykonane z drewna i z czasem ustąpiły miejsca domom murowanym.
Miejsce Odkrycia
Pierwszy z nich rozebrano w 12 lat po śmierci Fariona, w roku 1992. Datę tę na kartonowym pudełku zanotował Janusz Mazur, pracownik lubaczowskiego muzeum, tego samego, w którym pudełko przeleżało kolejne niemalże 30 lat. W środku znalazły się negatywy z zakładu Fariona, uratowane z gruzów rodzinnego domu fotografa przez wyczulonego na zachowanie pamięci miasta historyka sztuki. Była to zapewne tylko część archiwum artysty, którą udało się uratować, niemniej tworzy je co najmniej 2,5 tys. negatywów.
Nie byłoby Fotograficznego Archiwum Odnalezionego bez Janusza Mazura. Nie byłoby go bez splotu wydarzeń i przede wszystkim ludzi w roku 2021. Pisze o nim w artykule Tomasz Stelmaski, który, dzięki swojemu zaangażowaniu i pasji, jako jeden z pierwszych, po półwieczu, spojrzał w „twarze Fariona”.
Niech kolejne sploty ludzi i miejsc sprawią, że Archiwum Odnalezione, stanie się Archiwum Odkrytym na Nowo, a pamięć o setkach bezimiennych obecnie ludzi powróci. Zapraszamy do współpracy!
Piotr Zubowski